sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział IV (1/2)

2 komentarze:

W tamten wietrzny dzień
stałam nad przepaścią.
Podszedłeś i wziąłeś mnie za rękę.
A wiatr wiał dalej...


-Au, to boli!- Yaeko skrzywiła się.
-Nie ruszaj się, musisz wytrzymać jeszcze trochę....
Przez kuchenne okna sączyło się jasne światło południa. Yaeko siedziała na drewnianym krześle zaciskając kurczowo ręce po jego obu stronach. Pomagało jej to chociaż częściowo zniwelować ból, który wypływał z szyi. Mia wydawała się niewzruszona narzekaniami pacjentki. Już od dobrych dziesięciu minut krzątała się wokół dziewczyny. Przemywała okolice jej jabłka Adama wodą, smarowała maściami o osobliwych kolorach (Yaeko nie chciała nawet myśleć co jest w ich składzie), to znów wycierała je, a na ich miejsce wsmarowywała inne. Całemu procesowi towarzyszyły pomruki służącej, która wydawała się prowadzić jakąś zawiłą dysputę z samą sobą. Yaeko zaciskała zęby jak mogła, jednak ból był chwilami tak intensywny, że po prostu zaczynała krzyczeć. Na co Mia reagowała zaciskając palce mocniej na jej szyi (co wcale nie polepszało sprawy) i mrucząc wyraźniej coś na temat: „genialnego planu” i „bohaterów wojennych”. Na domiar złego pacjentka wcale nie była przekonana, czy jej pani doktor wie co robi. Niektóre jej działania wydawały się być czysto... intuicyjne. Pomimo tych wątpliwości Yaeko poddała się całkowicie zabiegowi „zmiany opatrunku” rozumiejąc dwie rzeczy: po pierwsze sama nie wiedziała jak sobie z tym poradzić, po drugie nie dyskutuje się z kimś kto w danej chwili podważa szew na twojej szyi metalowym widelcem.
W końcu Mia odłożyła na blat ostatni słoiczek maści. Mruknęła coś co brzmiało jak „nie ruszaj, bo się zerwie” i wyszła z kuchni.
Yaeko poprawiała się na krześle i westchnęła. Dzisiejsza pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Wybudził ją tępy ból głowy. Kiedy chciała wstać i odruchowo skręciła szyję... Skrzywiła się na samo wspomnienie. Nigdy przedtem nie czuła tak strasznego bólu. No i nigdy nie przypuszczałam, że potrafię tak głośno krzyczeć... Chwilę potem do pokoju wpadli Cedric i Mia. Zacisnęła usta myśląc o tym co by bez nich zrobiła. I co by zrobiła widząc krew sączącą się z jej szyi...
-Wszystko w porządku?
Głos Mii wyrwał ją z zamyślenia. Stała obok niej. W kremowej sukience do kolan, włosami spiętymi w kok. W pasie przewiązany miała biały fartuch zakończony koronkowym wzorem. Gdyby Yaeko nie wiedziała, że pod śliczną twarzą kryje się posiwiała kobieta uznałaby ją za bardzo piękną. Ciekawe czy wszystkie kobiety tak tu wyglądają? Cedric traktuje ją jak służbę. No... chociaż mówiła, że jest tym kai.... Nie ma wolnej woli.. Czy to nie to samo co służba?
Mia rozłożyła długi, brązowy kawałek materiału.
-Nie ruszaj się teraz, muszę to jakoś zabezpieczyć. - zaczęła zawiązywać opatrunek naokoło szyi Yaeko- Wybacz nie mamy tutaj niczego... bardziej profesjonalnego. Fid nie uprzedził mnie, że masz...- nagle urwała wyraźnie zła na siebie.
Ciekawość zwyciężyła.
-Fid? - zapytała ostrożnie Yaeko, kiedy kobieta skończyła mocować opatrunek. Mia westchnęła z rezygnacją. Założyła ręce na piersi.
-Zobacz czy nie jest za ciasno. Możesz poruszać ją na boki? Tylko nie za mocno, staraj się unikać gwałtownych ruchów.
Yaeko posłusznie wykonała polecenie. Ostrożnie przekręciła głowę w prawo, aż rana na szyi nie zaczęła boleć. Potem w lewo. Rana znów uniemożliwiła jej pełny ruch. Spróbowała popatrzeć w górę i dół – z podobnym skutkiem.
-To przejdzie, prawda?- zapytała nie potrafiąc ukryć niepokoju – Będę mogła normalnie nią poruszać?
-Myślę, że regeneracja zajmie miesiąc może trochę więcej, ale powinno przejść. Oczywiście jeśli będziesz stosować się do moich zaleceń. - odchrząknęła – Takie sprawy leczy się dość trudno ze względu na ich ruchomość. Musisz przecież poruszać szyją, choć w minimalnym stopniu.... Na szczęście wygląda na to, że Fid zaleczył większość twojego problemu. - odkręciła kran i przemyła ręce pod bieżącą wodą – Miałaś wielkie szczęście Yaeko. To, że siedzisz tu teraz ze mną zawdzięczasz prawdopodobnie bardzo dobremu przyjacielowi.
-Co masz na myśli? - Yaeko nie omieszkała zauważyć, że w dalszym ciągu nie odpowiedziano jej na poprzednie pytanie.
Mia spojrzała na nią jak na małe dziecko pytające o to czemu niebo jest niebieskie. Zajęła krzesło obok splatając palce dłoni. Przez chwilę wydawała się kompletnie nieobecna.
-Nigdy nie specjalizowałam się w leczeniu i tych całych medycznych sprawach. - odezwała się nagle – Moim zadaniem jest raczej zapobiegać, ale... przeszłam odpowiednie szkolenia. Potrafię, więc ocenić ranę, zaleczyć ją. Co teraz bardzo nam się przydało. - zacisnęła wargi – Mogę powiedzieć wprost?
-Powiedz. - niemal wyszeptała.
- To rana cięta Yaeko. Od miecza. Ostrze weszło dość głęboko. Mniej więcej do połowy. Musiało przeciąć aortę, a to daje nam dwa proste wnioski. Po pierwsze: osoba, która cię zaatakowała chciała mieć pewność, że umrzesz. Po drugie: ktoś inny kto był wtedy obok ciebie nie dość, że miał dość mocy by zneutralizować napastnika, to jeszcze zdołał odpowiednio zaleczyć twoje obrażenia. - pauza – Nie wiem czy wiesz ale całkowite przecięcie aorty skutkuje, dość.... szybką śmiercią. Takich rzeczy nie wyleczy się zwykłymi metodami. Ten ktoś musiał użyć swojej mocy, potężnej mocy. To niemal tak jak wskrzeszać zmarłego. - Mia zamknęła oczy – Musiał przebić twoją barierę, zapanować nad tyloma rzeczami naraz.... To bardzo rzadkie, bardzo.... wyczerpujące.
Yaeko nie wiedziała co powiedzieć. Od miecza?! Ktoś mnie uratował? Kto? Nagle przypomniała sobie o Wojowniku. Był z nią prawie od samego początku. Musiał wiedzieć co się z nią dzieje. Uderzyła ją niespodziewana myśl. Może to dlatego był zły? Może musiał mnie ratować? Może zrobiłam coś nie tak... zagapiłam się i... ale czy to znaczy, że faktycznie walczyłam, że potrafiłam walczyć? Głowa znów zaczęła ją boleć. Mimo wysiłku, żaden nowy obraz, nowa informacja nie chciała pojawić się w jej pamięci.
Gdzieś w rogu kuchni rozległo się bulgotanie wody. Mia poszła ściągnąć garnek z paleniska. Przygotowała trzy kubki i dodała do nich po dwa zielone liście herbaty. Wszystko jednak wykonywała mechanicznie, wciąż nad czymś intensywnie myśląc.
-Nie wyleczono cię do końca. - kontynuowała na głos – Nie dziwię się. Już samo zmuszenie tętnic i żył do niemal natychmiastowego zrostu... Jak nic Wojna Arreńska..- zaczęła zalewać herbatę wrzątkiem – Słyszałam, że działy się wtedy różne rzeczy ale.. - odwróciła się w stronę Yaeko – co innego zobaczyć. Pozostało tylko pytanie jakim cudem znalazłaś się po tej stronie osi. Byłaś nieprzytomna. Jakoś musiano cię przetransportować. Ale jak? - ułożyła kubki na tacy – Prawdopodobnie nasze wojska cię znalazły. Zostałaś podłączona. Wtedy zamykali wszystkich... Hmmm... Żeby wszyscy mieli takie szczęście jak ty.
-Miałam szczęście, bo mnie uwięzili? - Yaeko poczuła, że wzbiera w niej gniew. Jak ten byt w ciemności, który prowadziła można nazwać szczęściem? Gdyby nie Cedric prawdopodobnie byłaby zamknięta jeszcze długie lata.
Służąca zdawała się nie zauważyć tej zmiany tonu. Podniosła tacę.
-Chodź do salonu, zaraz powinien wrócić Panicz. Poczekamy tam na niego. - kiedy była już w połowie kuchni, a jej rozmówczyni nie podniosła się z miejsca rzuciła przez ramię – jeśli nie pójdziesz za mną nie dowiesz się dlaczego miałaś szczęście.
Wygrała. Yaeko chciała zacząć normalnie żyć, ale żeby jej marzenie mogło się spełnić musiała WIEDZIEĆ. Dlatego wstała i posłusznie poszła za Mią. Musi zbierać informacje, może w końcu...
-Czy wiesz jak działa endodron? - zapytała Mia.
-No jest jak więzienie. Kiedy byłam w nim zamknięta nie mogłam się ruszyć, nic nie widziałam, nie czułam swojego ciała. - Yaeko postanowiła współpracować. Na miarę możliwości... .- To... okropne uczucie.
-Usiądź.- Mia wskazała na kanapę naprzeciwko wygaszonego kominka – Jedną z właściwości tej machiny jest to, że odbiera człowiekowi wybrane zmysły, wykasowuje je. Z tego co mówisz, to na pewno byłaś pozbawiona dwóch....
-Czucia i wzroku. - wtrąciła mimowolnie Yaeko.
-Tak. -Mia uśmiechnęła się lekko – Dokładnie. Prawdopodobnie twój węch też był zaburzony. Tak jest w większości przypadków. W każdym razie... Podłączający uzyskuje dostęp do czegoś w rodzaju ustawień tej piekielnej maszyny. Może dokładnie wybrać jakie zmysły chce zablokować. Czasem zdarza się, że odbierane są wszystkie naraz. To tak zwane pełne odłączenie. - usiadła na kanapie obok – Jednak to wszystko co tylko rodzaj funkcji dodatkowych. Prawdziwe działanie endodronu jest inne. Całkowicie blokuje on moc, zdolność gradacyjną, uniemożliwia jej użycie niezależnie od tego jak potężny jest człowiek. Jeśli jest podłączony jest bezradny. Dla każdego wojownika czy psychoanality to najgorsza kara, ostateczna. Ponadto istnieje też kilka endodronów, które ponoć potrafią wyssać energię z wojownika, pochłonąć ją. Jednak jest ich niewiele i jeśli są używane to tylko do... niezwykłych przypadków. Ty byłaś podłączona do zwykłego. Twoja moc więc przetrwała i ciągle gdzieś w tobie drzemie, nawet jeśli teraz nie jesteś jej w pełni świadoma. Razem z Paniczem myślimy, że te zaburzenia są skutkami ubocznymi, które wywołał długi czas zamknięcia. Z tego samego powodu mogła ucierpieć twoja pamięć. Prawda jest taka, że nasz świat zna tylko trzy przypadki więźniów tego rodzaju maszyn. Albo są oni uwalniani przed upływem trzech lat od zamknięcia – całkiem zdrowi, albo podczas odbywania kary są zabijani, albo nikt nie odłączył ich od kilkudziesięciu lat i raczej już nigdy nie odłączy. - uśmiechnęła się krzywo – mówiłam, że ten nasz plan od początku miał... luki.
Żołądek Yaeko przewrócił się niebezpiecznie. Dłużej niż trzy lata? Ile?
-Ile lat byłam zamknięta?
-Prawdopodobnie zamknięto cię kiedy represje w naszym królestwie były największe, czyli...
-12 lat temu. - dokończył męski głos. Cedric wszedł do pokoju. W ręce trzymał wypełnioną czymś, materiałową torbę. Ramiona zakrywał jasnobrązowy, ozdabiany pojedynczymi ornamentami płaszcz. Wrócił.
-Dwanaście...- Yaeko miała ściśnięte gardło.- Jak?
Poczuła narastającą panikę. Kiedy opisywała Wojownikowi swoje położenie zawsze zakładała, że przebywa w pustce maksymalnie cztery lata. Ale dwanaście? Czy aż tyle dni była odcięta? Czy to w ogóle możliwe? Całe ciepło odpłynęło z jej rąk. Przedtem. Jeśli kogoś znałam.. Ten ktoś kto mnie uratował....Tyle czasu... Pewno już przestali szukać. Nie pamiętają. Czy poznaliby mnie po tak długim czasie? Poczuła dreszcz przebiegający od szyi aż po palce u stóp. Pomyślała o czymś niepokojącym.
-Ale..-spojrzała na swoje dłonie- jeśli wydaje mi się, to znaczy wiem, że mam dwadzieścia lat. To podłączono mnie kiedy..
-Miałaś dwadzieścia lat. - ubiegł jej myśli Cedric. Położył torbę na kanapie, a sam oparł się plecami o ścianę kominka. - W chwili zamknięcia w endodronie następuje zatrzymanie starzenia. To tak jakby ktoś zamroził cię.. twoja fizyczną stronę. Nie starzejesz się, ale też nie odmładzasz. Jedyne co podlega prawom czasu jest umysł, tylko umysł. Dlatego można powiedzieć, że od strony technicznej przeżyłaś już trzydzieści dwa lata, ale twoje ciało wciąż ma ich dwadzieścia. - uśmiechną się szelmowsko – Można powiedzieć, że to jedna z zalet tej całej maszynerii.
-Jedyna z zalet. Jako takich...- wtrąciła Mia – Dlatego powiedziałam ci wcześniej, że miałaś szczęście zostając podłączona. Spędziłaś ponad dekadę z niezaleczonymi do końca obrażeniami szyi. Nie wykrwawiłaś się. Nie czułaś żadnego bólu. To wszystko jest niemal zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Oczywiście piękne teraz, kiedy wiesz, że zostałaś odłączona....
Cedric ziewnął ostentacyjnie przykuwając uwagę dziewczyn.
-Dosyć już tego. Od tygodnia nie robię niczego tylko rozmawiam na poważne tematy. Najpierw Mia. Teraz ty. Nie wytrzymam dłużej tego wszystkiego! - jęknął i zakrył dłońmi uszy.
Kai okręciła kubek z herbatą dookoła przyglądając się chwilę chłopakowi. Uśmiechnęła się nieznacznie.
-No to w takim razie pokaż nam co z sobą przyniosłeś. Znowu postanowiłeś korzystać z przywilejów rodu? Całkiem tego sporo.
Yaeko wydawało się, że dostrzegła błysk w oczach marudera. Cedric podniósł leniwie ręce jakby chciał się przeciągnąć po czym zamachnął nimi do przodu i niemal odskoczył od kominka.
-Wygrałyście. Pokaże wam. - jego głos był taki... entuzjastyczny. Lekkim krokiem pomaszerował do kanapy i zaczął przebierać w torbie.
Yaeko zrozumiała, że jej twarz musi wyrażać równe zdziwienie co umysł – Mia spojrzała na nią zażenowana i powiedziała bezgłośnie: „taki już jest”. Dziewczyna uśmiechnęła się. Nie pamiętała kiedy ostatnio widziała kogoś tak uradowanego. Właściwie to naprawdę nie pamiętam.. Natychmiast postanowiła odpędzić te pochmurne myśli. Nie, nie będę o tym myśleć, nie teraz. Pozwoliła by nastrój Cedrica udzielił się również jej.
-Eee.. - postanowiła spróbować włączyć się w rodzinną sielankę – Co przyniosłeś?
-Bardzo dobre pytanie, bardzo dobre pytanie. - Cerdic nie przerywał szperania w torbie – Słyszę, że się już do nas przyzwyczajasz....
Zamilkł. Przerażony spojrzał na Yaeko.
-Co znowu? - tym razem to Mia niemal ziewnęła.
-Ja... Wybacz, ale...- chłopak był wyraźnie zakłopotany – Mogłabyś powtórzyć jak się nazywasz? Zapomniałem.
Kai wydała jęk politowania. Założyła nogę na nogę i podparła czoło dłonią. Yaeko wypuściła powietrze z płuc. Spodziewała się jakieś nagłej „sensacyjnej” wiadomości, więc postanowiła przymknąć oko na krótką pamięć gospodarza. Nawet jeśli rano już o to pytał.
-Yaeko. - powiedziała.
-No tak, to już wiem. Chodzi mi o twój ród. Jak masz na nazwisko?
Teraz z kolei Yaeko poczuła się zakłopotana. Nie miała pojęcia. Nie zastanawiała się nad tym. Kolejna rzecz, której nie pamiętam....
-Nie pamiętam. - wypowiedziała swoje myśli na głos – A czy to ważne?
Cedric przejechał dłonią po włosach.
-Oczywiście, że to ważne! Musisz czuć się tutaj swobodnie, w tym świecie. Wtopić się w go. Taki mamy plan! - podniósł teatralnie rękę do góry – Musimy przekonać urzędników, nie....wszystkich, że niczym nie różnisz się ode mnie bądź Mii ! Nazwisko jest koniecznym elementem. Kiedy przedstawiasz się komuś musisz je podać. No... nie musisz, ale bardzo prawdopodobne, że wcześniej czy później ktoś o to poprosi. Nie możesz się zastanawiać. - utkwił wzrok gdzieś nad nią i zaczął intensywnie myśleć.
-Więc je wymyślimy?
-Wiem, że brzmi to trochę niekonwencjonalnie, ale Cedric ma rację. - odezwała się Mia – Szczególnie jeśli za parę miesięcy masz się zatknąć z tutejszą biurokracją.
-I nikt się nie zorientuje? Nie sprawdzą tego jakoś? - musiała zadać te pytania, chociaż patrząc na zapał Cedrica, poczuła się w tym momencie stu procentową fatalistką.
-Czy jeśli ktoś mówi ci jak się nazywa to od razu sprawdzasz wszystkie dane na jego temat? Oczywiście, że nie. Nie ma mowy żeby ktoś zauważył!
-Może to stanowić jakiś problem jeśli przejdziecie pomyślnie rekrutację w Dax. Tam mogą już dokładniej spytać o.. korzenie. - Mia była wyraźnie bardziej ostrożna – Ale i to można po cichu obejść. Mówiłam ci, że prawo do zgłoszeń przysługuje nie tylko członkom znanych rodów, ale i chociażby... zwykłym obywatelom, rzemieślnikom. Im niżej w hierarchii społecznej tym mniej dokumentów, śladów... - odchrząknęła – Nie bierz tego do siebie ale uważam, że najbezpieczniej byłoby wmówić ludziom, że pochodzisz z możliwie niskiego stanu. Nie będą mieli nawet co sprawdzać w dokumentach. Zresztą z tego co mówiłaś to pamiętasz, że mieszkałaś na wsi, więc...
-Wieś! - Cedric krzyknął tak niespodziewanie, że obydwie podskoczyły – Yaeko, znalazłem ci nazwisko!
Nie potrafiła ukryć uśmiechu. Ciekawe ile osób na świecie usłyszało kiedyś takie zdanie...
-Jakie? - zapytała. Z jakiegoś powodu wiedziała, że jakiekolwiek by nie było, przyjmie je. Chociażby dlatego, że Cedric był z niego wyraźnie dumny. Chociażby dlatego, że miała niejasne przeczucie...
-Nakamura! - oczy chłopaka zabłyszczały triumfalnie – Jesteś Nakamura Yaeko!
-Na-ka-mu-ra.. - powoli przeliterowała nazwisko. Nic jej ono nie mówiło, nic nie przypominało. Ale brzmi całkiem przyjemnie...- Chyba... - zaczęła powoli – Może być. Co o nim myślisz? - zwróciła się do Mii.
Kobieta kiwnęła głową.
-Jeśli ci się podoba, to chyba nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Nawet normalne jak na możliwości Panicza. – w tym momencie Cedric wyraźnie wypiął pierś – Popularne w niektórych kręgach. Jego znaczenie i ranga na pewno pomoże ci nie wzbudzać podejrzeń. Dość rzadko to mówię, ale... jestem za.
-I co? Zgadzasz się? Podoba ci się? - Cedric wpatrywał się w Yaeko niemal błagalnie.
Była zdecydowana. A więc zaczynam nowe życie...
-Tak. - odpowiedziała pewnie.
Usiadł obok torby i wyjął z niej wcześniej przygotowany pakunek.

-Słyszę, że się już do nas przyzwyczajasz Nakamura Yaeko. - uśmiechnął się szeroko – A teraz pozwól, że pokarzę ci co przygotowałem. Oto parę rzeczy, których będziesz potrzebowała po tej stronie Osi...

Nessa Daere