W tamten
wietrzny dzień
stałam nad
przepaścią.
Podszedłeś
i wziąłeś mnie za rękę.
A wiatr wiał
dalej...
-Au,
to boli!- Yaeko skrzywiła się.
-Nie
ruszaj się, musisz wytrzymać jeszcze trochę....
Przez
kuchenne okna sączyło się jasne światło południa. Yaeko
siedziała na drewnianym krześle zaciskając kurczowo ręce po jego
obu stronach. Pomagało jej to chociaż częściowo zniwelować ból,
który wypływał z szyi. Mia wydawała się niewzruszona
narzekaniami pacjentki. Już od dobrych dziesięciu minut krzątała
się wokół dziewczyny. Przemywała okolice jej jabłka Adama wodą,
smarowała maściami o osobliwych kolorach (Yaeko nie chciała nawet
myśleć co jest w ich składzie), to znów wycierała je, a na ich
miejsce wsmarowywała inne. Całemu procesowi towarzyszyły pomruki
służącej, która wydawała się prowadzić jakąś zawiłą
dysputę z samą sobą. Yaeko zaciskała zęby jak mogła, jednak ból
był chwilami tak intensywny, że po prostu zaczynała krzyczeć. Na
co Mia reagowała zaciskając palce mocniej na jej szyi (co wcale nie
polepszało sprawy) i mrucząc wyraźniej coś na temat: „genialnego
planu” i „bohaterów wojennych”. Na domiar złego pacjentka
wcale nie była przekonana, czy jej pani doktor wie co robi. Niektóre
jej działania wydawały się być czysto... intuicyjne. Pomimo tych
wątpliwości Yaeko poddała się całkowicie zabiegowi „zmiany
opatrunku” rozumiejąc dwie rzeczy: po pierwsze sama nie wiedziała
jak sobie z tym poradzić, po drugie nie dyskutuje się z kimś kto w
danej chwili podważa szew na twojej szyi metalowym widelcem.
W
końcu Mia odłożyła na blat ostatni słoiczek maści. Mruknęła
coś co brzmiało jak „nie ruszaj, bo się zerwie” i wyszła z
kuchni.
Yaeko
poprawiała się na krześle i westchnęła. Dzisiejsza pobudka nie
należała do najprzyjemniejszych. Wybudził ją tępy ból głowy.
Kiedy chciała wstać i odruchowo skręciła szyję... Skrzywiła się
na samo wspomnienie. Nigdy przedtem nie czuła tak strasznego bólu.
No i nigdy nie przypuszczałam, że potrafię tak głośno
krzyczeć... Chwilę potem do pokoju wpadli Cedric i Mia.
Zacisnęła usta myśląc o tym co by bez nich zrobiła. I co by
zrobiła widząc krew sączącą się z jej szyi...
-Wszystko
w porządku?
Głos Mii wyrwał ją z
zamyślenia. Stała obok niej. W kremowej sukience do kolan, włosami
spiętymi w kok. W pasie przewiązany miała biały fartuch
zakończony koronkowym wzorem. Gdyby Yaeko nie wiedziała, że pod
śliczną twarzą kryje się posiwiała kobieta uznałaby ją za
bardzo piękną. Ciekawe czy wszystkie kobiety tak tu wyglądają?
Cedric traktuje ją jak służbę. No... chociaż mówiła, że jest
tym kai.... Nie ma wolnej woli.. Czy to nie to samo co służba?
Mia
rozłożyła długi, brązowy kawałek materiału.
-Nie
ruszaj się teraz, muszę to jakoś zabezpieczyć. - zaczęła
zawiązywać opatrunek naokoło szyi Yaeko- Wybacz nie mamy tutaj
niczego... bardziej profesjonalnego. Fid nie uprzedził mnie, że
masz...- nagle urwała wyraźnie zła na siebie.
Ciekawość
zwyciężyła.
-Fid?
- zapytała ostrożnie Yaeko, kiedy kobieta skończyła mocować
opatrunek. Mia westchnęła z rezygnacją. Założyła ręce na
piersi.
-Zobacz
czy nie jest za ciasno. Możesz poruszać ją na boki? Tylko nie za
mocno, staraj się unikać gwałtownych ruchów.
Yaeko
posłusznie wykonała polecenie. Ostrożnie przekręciła głowę w
prawo, aż rana na szyi nie zaczęła boleć. Potem w lewo. Rana znów
uniemożliwiła jej pełny ruch. Spróbowała popatrzeć w górę i
dół – z podobnym skutkiem.
-To
przejdzie, prawda?- zapytała nie potrafiąc ukryć niepokoju –
Będę mogła normalnie nią poruszać?
-Myślę,
że regeneracja zajmie miesiąc może trochę więcej, ale powinno
przejść. Oczywiście jeśli będziesz stosować się do moich
zaleceń. - odchrząknęła – Takie sprawy leczy się dość trudno
ze względu na ich ruchomość. Musisz przecież poruszać szyją,
choć w minimalnym stopniu.... Na szczęście wygląda na to, że Fid
zaleczył większość twojego problemu. - odkręciła kran i
przemyła ręce pod bieżącą wodą – Miałaś wielkie szczęście
Yaeko. To, że siedzisz tu teraz ze mną zawdzięczasz prawdopodobnie
bardzo dobremu przyjacielowi.
-Co
masz na myśli? - Yaeko nie omieszkała zauważyć, że w dalszym
ciągu nie odpowiedziano jej na poprzednie pytanie.
Mia
spojrzała na nią jak na małe dziecko pytające o to czemu niebo
jest niebieskie. Zajęła krzesło obok splatając palce dłoni.
Przez chwilę wydawała się kompletnie nieobecna.
-Nigdy
nie specjalizowałam się w leczeniu i tych całych medycznych
sprawach. - odezwała się nagle – Moim zadaniem jest raczej
zapobiegać, ale... przeszłam odpowiednie szkolenia. Potrafię, więc
ocenić ranę, zaleczyć ją. Co teraz bardzo nam się przydało. -
zacisnęła wargi – Mogę powiedzieć wprost?
-Powiedz.
- niemal wyszeptała.
-
To rana cięta Yaeko. Od miecza. Ostrze weszło dość głęboko.
Mniej więcej do połowy. Musiało przeciąć aortę, a to daje nam
dwa proste wnioski. Po pierwsze: osoba, która cię zaatakowała
chciała mieć pewność, że umrzesz. Po drugie: ktoś inny kto był
wtedy obok ciebie nie dość, że miał dość mocy by zneutralizować
napastnika, to jeszcze zdołał odpowiednio zaleczyć twoje
obrażenia. - pauza – Nie wiem czy wiesz ale całkowite przecięcie
aorty skutkuje, dość.... szybką śmiercią. Takich rzeczy nie
wyleczy się zwykłymi metodami. Ten ktoś musiał użyć swojej
mocy, potężnej mocy. To niemal tak jak wskrzeszać zmarłego. - Mia
zamknęła oczy – Musiał przebić twoją barierę, zapanować nad
tyloma rzeczami naraz.... To bardzo rzadkie, bardzo.... wyczerpujące.
Yaeko
nie wiedziała co powiedzieć. Od miecza?! Ktoś mnie uratował?
Kto? Nagle przypomniała sobie o Wojowniku. Był z nią prawie od
samego początku. Musiał wiedzieć co się z nią dzieje. Uderzyła
ją niespodziewana myśl. Może to dlatego był zły? Może musiał
mnie ratować? Może zrobiłam coś nie tak... zagapiłam się i...
ale czy to znaczy, że faktycznie walczyłam, że potrafiłam
walczyć? Głowa znów zaczęła ją boleć. Mimo wysiłku, żaden
nowy obraz, nowa informacja nie chciała pojawić się w jej pamięci.
Gdzieś
w rogu kuchni rozległo się bulgotanie wody. Mia poszła ściągnąć
garnek z paleniska. Przygotowała trzy kubki i dodała do nich po
dwa zielone liście herbaty. Wszystko jednak wykonywała
mechanicznie, wciąż nad czymś intensywnie myśląc.
-Nie
wyleczono cię do końca. - kontynuowała na głos – Nie dziwię
się. Już samo zmuszenie tętnic i żył do niemal natychmiastowego
zrostu... Jak nic Wojna Arreńska..- zaczęła zalewać herbatę
wrzątkiem – Słyszałam, że działy się wtedy różne rzeczy
ale.. - odwróciła się w stronę Yaeko – co innego zobaczyć.
Pozostało tylko pytanie jakim cudem znalazłaś się po tej stronie
osi. Byłaś nieprzytomna. Jakoś musiano cię przetransportować.
Ale jak? - ułożyła kubki na tacy – Prawdopodobnie nasze wojska
cię znalazły. Zostałaś podłączona. Wtedy zamykali wszystkich...
Hmmm... Żeby wszyscy mieli takie szczęście jak ty.
-Miałam
szczęście, bo mnie uwięzili? - Yaeko poczuła, że wzbiera w niej
gniew. Jak ten byt w ciemności, który prowadziła można nazwać
szczęściem? Gdyby nie Cedric prawdopodobnie byłaby zamknięta
jeszcze długie lata.
Służąca
zdawała się nie zauważyć tej zmiany tonu. Podniosła tacę.
-Chodź
do salonu, zaraz powinien wrócić Panicz. Poczekamy tam na niego. -
kiedy była już w połowie kuchni, a jej rozmówczyni nie podniosła
się z miejsca rzuciła przez ramię – jeśli nie pójdziesz za mną
nie dowiesz się dlaczego miałaś szczęście.
Wygrała.
Yaeko chciała zacząć normalnie żyć, ale żeby jej marzenie mogło
się spełnić musiała WIEDZIEĆ. Dlatego wstała i posłusznie
poszła za Mią. Musi zbierać informacje, może w końcu...
-Czy
wiesz jak działa endodron? - zapytała Mia.
-No
jest jak więzienie. Kiedy byłam w nim zamknięta nie mogłam się
ruszyć, nic nie widziałam, nie czułam swojego ciała. - Yaeko
postanowiła współpracować. Na miarę możliwości... .- To...
okropne uczucie.
-Usiądź.-
Mia wskazała na kanapę naprzeciwko wygaszonego kominka – Jedną z
właściwości tej machiny jest to, że odbiera człowiekowi wybrane
zmysły, wykasowuje je. Z tego co mówisz, to na pewno byłaś
pozbawiona dwóch....
-Czucia
i wzroku. - wtrąciła mimowolnie Yaeko.
-Tak.
-Mia uśmiechnęła się lekko – Dokładnie. Prawdopodobnie twój
węch też był zaburzony. Tak jest w większości przypadków. W
każdym razie... Podłączający uzyskuje dostęp do czegoś w
rodzaju ustawień tej piekielnej maszyny. Może dokładnie wybrać
jakie zmysły chce zablokować. Czasem zdarza się, że odbierane są
wszystkie naraz. To tak zwane pełne odłączenie. - usiadła na
kanapie obok – Jednak to wszystko co tylko rodzaj funkcji
dodatkowych. Prawdziwe działanie endodronu jest inne. Całkowicie
blokuje on moc, zdolność gradacyjną, uniemożliwia jej użycie
niezależnie od tego jak potężny jest człowiek. Jeśli jest
podłączony jest bezradny. Dla każdego wojownika czy psychoanality
to najgorsza kara, ostateczna. Ponadto istnieje też kilka
endodronów, które ponoć potrafią wyssać energię z wojownika,
pochłonąć ją. Jednak jest ich niewiele i jeśli są używane to
tylko do... niezwykłych przypadków. Ty byłaś podłączona do
zwykłego. Twoja moc więc przetrwała i ciągle gdzieś w tobie
drzemie, nawet jeśli teraz nie jesteś jej w pełni świadoma. Razem
z Paniczem myślimy, że te zaburzenia są skutkami ubocznymi, które
wywołał długi czas zamknięcia. Z tego samego powodu mogła
ucierpieć twoja pamięć. Prawda jest taka, że nasz świat zna
tylko trzy przypadki więźniów tego rodzaju maszyn. Albo są oni
uwalniani przed upływem trzech lat od zamknięcia – całkiem
zdrowi, albo podczas odbywania kary są zabijani, albo nikt nie
odłączył ich od kilkudziesięciu lat i raczej już nigdy nie
odłączy. - uśmiechnęła się krzywo – mówiłam, że ten nasz
plan od początku miał... luki.
Żołądek
Yaeko przewrócił się niebezpiecznie. Dłużej niż trzy lata?
Ile?
-Ile
lat byłam zamknięta?
-Prawdopodobnie
zamknięto cię kiedy represje w naszym królestwie były największe,
czyli...
-12
lat temu. - dokończył męski głos. Cedric wszedł do pokoju. W
ręce trzymał wypełnioną czymś, materiałową torbę. Ramiona
zakrywał jasnobrązowy, ozdabiany pojedynczymi ornamentami płaszcz.
Wrócił.
-Dwanaście...-
Yaeko miała ściśnięte gardło.- Jak?
Poczuła
narastającą panikę. Kiedy opisywała Wojownikowi swoje położenie
zawsze zakładała, że przebywa w pustce maksymalnie cztery lata.
Ale dwanaście? Czy aż tyle dni była odcięta? Czy to w ogóle
możliwe? Całe ciepło odpłynęło z jej rąk. Przedtem. Jeśli
kogoś znałam.. Ten ktoś kto mnie uratował....Tyle czasu... Pewno
już przestali szukać. Nie pamiętają. Czy poznaliby mnie po tak
długim czasie? Poczuła dreszcz przebiegający od szyi aż po
palce u stóp. Pomyślała o czymś niepokojącym.
-Ale..-spojrzała
na swoje dłonie- jeśli wydaje mi się, to znaczy wiem, że mam
dwadzieścia lat. To podłączono mnie kiedy..
-Miałaś
dwadzieścia lat. - ubiegł jej myśli Cedric. Położył torbę na
kanapie, a sam oparł się plecami o ścianę kominka. - W chwili
zamknięcia w endodronie następuje zatrzymanie starzenia. To tak
jakby ktoś zamroził cię.. twoja fizyczną stronę. Nie starzejesz
się, ale też nie odmładzasz. Jedyne co podlega prawom czasu jest
umysł, tylko umysł. Dlatego można powiedzieć, że od strony
technicznej przeżyłaś już trzydzieści dwa lata, ale twoje ciało
wciąż ma ich dwadzieścia. - uśmiechną się szelmowsko – Można
powiedzieć, że to jedna z zalet tej całej maszynerii.
-Jedyna
z zalet. Jako takich...- wtrąciła Mia – Dlatego powiedziałam ci
wcześniej, że miałaś szczęście zostając podłączona.
Spędziłaś ponad dekadę z niezaleczonymi do końca obrażeniami
szyi. Nie wykrwawiłaś się. Nie czułaś żadnego bólu. To
wszystko jest niemal zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Oczywiście
piękne teraz, kiedy wiesz, że zostałaś odłączona....
Cedric
ziewnął ostentacyjnie przykuwając uwagę dziewczyn.
-Dosyć
już tego. Od tygodnia nie robię niczego tylko rozmawiam na poważne
tematy. Najpierw Mia. Teraz ty. Nie wytrzymam dłużej tego
wszystkiego! - jęknął i zakrył dłońmi uszy.
Kai
okręciła kubek z herbatą dookoła przyglądając się chwilę
chłopakowi. Uśmiechnęła się nieznacznie.
-No
to w takim razie pokaż nam co z sobą przyniosłeś. Znowu
postanowiłeś korzystać z przywilejów rodu? Całkiem tego sporo.
Yaeko
wydawało się, że dostrzegła błysk w oczach marudera. Cedric
podniósł leniwie ręce jakby chciał się przeciągnąć po czym
zamachnął nimi do przodu i niemal odskoczył od kominka.
-Wygrałyście.
Pokaże wam. - jego głos był taki... entuzjastyczny. Lekkim krokiem
pomaszerował do kanapy i zaczął przebierać w torbie.
Yaeko
zrozumiała, że jej twarz musi wyrażać równe zdziwienie co umysł
– Mia spojrzała na nią zażenowana i powiedziała bezgłośnie:
„taki już jest”. Dziewczyna uśmiechnęła się. Nie pamiętała
kiedy ostatnio widziała kogoś tak uradowanego. Właściwie to
naprawdę nie pamiętam.. Natychmiast postanowiła odpędzić te
pochmurne myśli. Nie, nie będę o tym myśleć, nie teraz.
Pozwoliła by nastrój Cedrica udzielił się również jej.
-Eee..
- postanowiła spróbować włączyć się w rodzinną sielankę –
Co przyniosłeś?
-Bardzo
dobre pytanie, bardzo dobre pytanie. - Cerdic nie przerywał
szperania w torbie – Słyszę, że się już do nas
przyzwyczajasz....
Zamilkł.
Przerażony spojrzał na Yaeko.
-Co
znowu? - tym razem to Mia niemal ziewnęła.
-Ja...
Wybacz, ale...- chłopak był wyraźnie zakłopotany – Mogłabyś
powtórzyć jak się nazywasz? Zapomniałem.
Kai
wydała jęk politowania. Założyła nogę na nogę i podparła
czoło dłonią. Yaeko wypuściła powietrze z płuc. Spodziewała
się jakieś nagłej „sensacyjnej” wiadomości, więc postanowiła
przymknąć oko na krótką pamięć gospodarza. Nawet jeśli rano
już o to pytał.
-Yaeko.
- powiedziała.
-No
tak, to już wiem. Chodzi mi o twój ród. Jak masz na nazwisko?
Teraz
z kolei Yaeko poczuła się zakłopotana. Nie miała pojęcia. Nie
zastanawiała się nad tym. Kolejna rzecz, której nie
pamiętam....
-Nie
pamiętam. - wypowiedziała swoje myśli na głos – A czy to ważne?
Cedric
przejechał dłonią po włosach.
-Oczywiście,
że to ważne! Musisz czuć się tutaj swobodnie, w tym świecie.
Wtopić się w go. Taki mamy plan! - podniósł teatralnie rękę do
góry – Musimy przekonać urzędników, nie....wszystkich, że
niczym nie różnisz się ode mnie bądź Mii ! Nazwisko jest
koniecznym elementem. Kiedy przedstawiasz się komuś musisz je
podać. No... nie musisz, ale bardzo prawdopodobne, że wcześniej
czy później ktoś o to poprosi. Nie możesz się zastanawiać. -
utkwił wzrok gdzieś nad nią i zaczął intensywnie myśleć.
-Więc
je wymyślimy?
-Wiem,
że brzmi to trochę niekonwencjonalnie, ale Cedric ma rację. -
odezwała się Mia – Szczególnie jeśli za parę miesięcy masz
się zatknąć z tutejszą biurokracją.
-I
nikt się nie zorientuje? Nie sprawdzą tego jakoś? - musiała zadać
te pytania, chociaż patrząc na zapał Cedrica, poczuła się w tym
momencie stu procentową fatalistką.
-Czy
jeśli ktoś mówi ci jak się nazywa to od razu sprawdzasz wszystkie
dane na jego temat? Oczywiście, że nie. Nie ma mowy żeby ktoś
zauważył!
-Może
to stanowić jakiś problem jeśli przejdziecie pomyślnie rekrutację
w Dax. Tam mogą już dokładniej spytać o.. korzenie. - Mia była
wyraźnie bardziej ostrożna – Ale i to można po cichu obejść.
Mówiłam ci, że prawo do zgłoszeń przysługuje nie tylko członkom
znanych rodów, ale i chociażby... zwykłym obywatelom,
rzemieślnikom. Im niżej w hierarchii społecznej tym mniej
dokumentów, śladów... - odchrząknęła – Nie bierz tego do
siebie ale uważam, że najbezpieczniej byłoby wmówić ludziom, że
pochodzisz z możliwie niskiego stanu. Nie będą mieli nawet co
sprawdzać w dokumentach. Zresztą z tego co mówiłaś to pamiętasz,
że mieszkałaś na wsi, więc...
-Wieś!
- Cedric krzyknął tak niespodziewanie, że obydwie podskoczyły –
Yaeko, znalazłem ci nazwisko!
Nie
potrafiła ukryć uśmiechu. Ciekawe ile osób na świecie
usłyszało kiedyś takie zdanie...
-Jakie?
- zapytała. Z jakiegoś powodu wiedziała, że jakiekolwiek by nie
było, przyjmie je. Chociażby dlatego, że Cedric był z niego
wyraźnie dumny. Chociażby dlatego, że miała niejasne
przeczucie...
-Nakamura!
- oczy chłopaka zabłyszczały triumfalnie – Jesteś Nakamura
Yaeko!
-Na-ka-mu-ra..
- powoli przeliterowała nazwisko. Nic jej ono nie mówiło, nic nie
przypominało. Ale brzmi całkiem przyjemnie...- Chyba... -
zaczęła powoli – Może być. Co o nim myślisz? - zwróciła się
do Mii.
Kobieta
kiwnęła głową.
-Jeśli
ci się podoba, to chyba nie mogę powiedzieć o nim złego słowa.
Nawet normalne jak na możliwości Panicza. – w tym momencie Cedric
wyraźnie wypiął pierś – Popularne w niektórych kręgach. Jego
znaczenie i ranga na pewno pomoże ci nie wzbudzać podejrzeń. Dość
rzadko to mówię, ale... jestem za.
-I
co? Zgadzasz się? Podoba ci się? - Cedric wpatrywał się w Yaeko
niemal błagalnie.
Była
zdecydowana. A więc zaczynam nowe życie...
-Tak.
- odpowiedziała pewnie.
Usiadł
obok torby i wyjął z niej wcześniej przygotowany pakunek.
-Słyszę,
że się już do nas przyzwyczajasz Nakamura Yaeko. - uśmiechnął
się szeroko – A teraz pozwól, że pokarzę ci co przygotowałem. Oto
parę rzeczy, których będziesz potrzebowała po tej stronie Osi...